Prawosławie i bioetyka” ks. Arturem Aleksiejukiem
Ks. Henryk Paprocki: Księże Arturze, dlaczego chrześcijaństwo odnosi się z takim szacunkiem do życia ludzkiego, i to od jego początku, od poczęcia?
Ks. Artur Aleksiejuk: Życie jest jedynym i niepowtarzalnym darem udzielonym człowiekowi przez Boga. Stanowi bezcenne dobro oraz jest pierwszym sposobem, w jaki Bóg się objawia człowiekowi.
Życie ludzkie jest święte. Od samego początku, tj. od momentu poczęcia, domaga się stwórczego działania Boga i pozostaje na zawsze w specjalnej relacji do swego Stwórcy.
Będąc darem Boga życie ludzkie jest zalążkiem istnienia przekraczającego granice czasu, ponieważ – jak głosi Księga Mądrości – “dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności” (Mdr 2,23). Człowiek jest zatem powołany do pełni życia, która znacznie przekracza wymiary jego ziemskiego bytowania, gdyż polega na uczestnictwie w życiu samego Boga.
Wg nauki Kościoła prawosławnego życie w fazie doczesnej jest podstawowym warunkiem, początkowym etapem i integralną częścią całego i niepodzielnego procesu ludzkiej egzystencji. Skoro życie jest darem Bożym to powołaniem człowieka jest stać się nie tylko jego teoretykiem, ale poprzez wiarę, modlitwę, życie sakramentalne, pełnienie przykazań, czyli to co św. Serafin z Sarowa nazywał“gromadzeniem przebóstwiającej łaski Ducha Świętego” nadać mu wymiar mistyczny, czyli doświadczyć w nim rzeczywistości życia Bożego. Życie człowieka jako dobro podstawowe jest więc sposobem odniesienia do Boga jako Dawcy Życia.
Kościół prawosławny wzywa do szacunku, ochrony i zachowania życia człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Czyni to w oparciu o Pismo Święte i Tradycję Kościoła ustami swych hierarchów, teologów, duchownych, a także świeckich. Broniąc życia, zachęcając do poznania, umiłowania i służenia życiu Kościół wypełnia tym samym Boże przykazanie miłości do Boga i człowieka.
Co wobec tego należy sądzić o zapłodnieniu in vitro?
Kościół prawosławny swoje stanowisko w sprawie zapłodnień in vitro opiera na Objawieniu Bożym i naturze osoby ludzkiej.
W dzisiejszych czasach wielu zapomina, kim jest człowiek, skąd pochodzi, jak powstaje i dokąd zmierza. W świecie zdominowanym przez mentalność naukowo-techniczną i empiryczno-eksperymentalną, który staje się niewrażliwy na tajemnicę człowieka koniecznym jest, aby jasno, zdecydowanie i konsekwentnie dawać świadectwo prawdziwemu wymiarowi życia człowieka. Żaden człowiek nie przychodzi na świat przypadkiem. Każdy z nas zaistniał dzięki stwórczej miłości Boga i od momentu poczęcia powołany jest do wieczystej komunii z Bogiem.
Wg nauki Kościoła prawosławnego życie rozpoczyna się w momencie poczęcia i jest aktem bogoludzkim. Składa się bowiem z działania Boga i prokreacyjnego aktu rodziców. W ten sposób samo rodzicielstwo znajduje się na płaszczyźnie sakramentalnej, a jego najgłębsza prawda polega właśnie na objawianiu samej Miłości Boga. Ludzkie rodzicielstwo nie wyraża się wyłącznie w działaniach, które miałyby charakter fizyczno-przyczynowy, biologiczny czy bio-technologiczny. Nie daje to również podstaw do jakichkolwiek roszczeń, dających się rozumieć jako “prawo do posiadania dziecka”, czy też w ogóle “prawo do człowieka”. Ostatecznie bowiem sprowadza się to wszystko do urzeczowienia i uprzedmiotowienia człowieka. Po to właśnie Bóg ukrył początek człowieka w centrum Tajemnicy Chrystusa, aby ocalić osobę ludzką od wtopienia jej w odmęt anonimowej materii i jej żywiołów.
Życie przekazywane przez rodziców ma swe źródło w Bogu. Świadectwo tego można znaleźć na wielu stronicach Pisma Świętego, gdzie ze czcią i miłością mówi się o poczęciu, o kształtowaniu się życia w łonie matki i o narodzinach i o ścisłej więzi, jaka zachodzi między pierwszą chwilą istnienia a działaniem Boga Stwórcy.
Uznając życie ludzkie od samego początku za święte i nienaruszalne należy tym samym uznać, że metody sztucznej prokreacji są sprzeczne z tymi zasadami. Według Kościoła prawosławnego dopuszczalność zapłodnień in vitro przeciwstawia się integralnej koncepcji natury i osoby ludzkiej stworzonej przez Boga, skłania do uprzedmiotowienia człowieka, ma destrukcyjny wpływ na pojmowanie miłości mężczyzny i kobiety w wymiarze duchowym, moralnym, fizycznym i psychicznym, wypacza sens ludzkiej płciowości i seksualności. Techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu, stwarzają wiele możliwości jego instrumentalizacji i unicestwiania. Nie chodzi tutaj tylko o wysoki procent niepowodzeń, który dotyczy nie tyle momentu zapłodnienia ale kolejnych faz rozwoju człowieka w fazie embrionalnej. Trzeba pamiętać, że w procesie zapłodnień in vitro wytwarza się większą ilość embrionów, które następnie podlegają selekcji na wartościowe i mniej wartościowe. W ten sposób zaprzecza się bezcennej wartości życia i poniża godność człowieka, którym jest już embrion. Poza tym embriony, które nie zostają wykorzystane, czyli tzw: embriony nadliczbowe są zabijane bądź wykorzystywane do badań naukowych. W ten sposób poczęty człowiek jest sprowadzony do roli materiału biologicznego, którym można swobodnie dysponować.
Z punktu widzenia prawosławnej teologii moralnej nie do pomyślenia jest traktowanie zapłodnień pozaustrojowych in vitro jako formy leczenia niepłodności. Sztuczne zapłodnienie ani nie leczy z niepłodności ani rozwiązuje problemu bezdzietności. Skłania jednak do traktowania osób bezdzietnych jako osób chorych.
Czy z punktu widzenia moralności chrześcijańskiej dopuszczalne są manipulacje genetyczne?
Przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, co rozumiemy pod pojęciem manipulacji genetycznych. Pojęcie manipulacji genetycznych jest w mojej ocenie zbyt ogólnikowe i wieloznaczne. Z kontekstu rozmowy rozumiem jednak, że chodzi tutaj o przeprowadzanie eksperymentów genetycznych na człowieku, które mogą pociągnąć za sobą lub też mają na celu zmianę jego genomu.
Aby rozpatrzyć ten problem należy odpowiedzieć na to pytania: “kim jestem”, “co czyni człowieka człowiekiem”? Z chrześcijańskiego punktu widzenia człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Nie jest jedynie swoimi genami. Tożsamość osobowa człowieka nie sprowadza się do jego tożsamości genetycznej, chociaż stanowi ona bardzo ważną część jego cielesnej natury, a więc natury człowieka jako całości. Od momentu poczęcia nie da się sprowadzić nowej istoty ludzkiej do jej dziedzictwa genetycznego, które stanowi jej bazę biologiczną. Zamierzona bądź niezamierzona, ale przewidywalna zmiana struktury genetycznej człowieka jest niczym innym jak pogwałceniem jego tożsamości, unikalności i niepowtarzalności. Jest odebraniem człowiekowi samego siebie, zaplanowaniem go, co jest oznaką zniewolenia. Fakt, iż obecnie możliwe jest już ustalenie kodu genetycznego, nie powinien prowadzić do postrzegania człowieka wyłącznie przez pryzmat jego genów i zmian, jakie mogą być w nich zapisane.
Manipulacje genetyczne w znaczeniu, o którym mówię nie tylko zniewalają człowieka u samych fundamentów jego cielesności. Negują poza tym plan Boży wobec niego. Ingerencja w naturę rzeczy, a przede wszystkim w naturę człowieka mająca na celu jej poprawianie jest wyzwaniem rzuconym Bogu i uznaniem Boskiego dzieła stworzenia za niedoskonałe i ułomne. W opinii Kościoła działania takie podważają wymiar Wcielenia Syna Bożego i sens Boskiej Opatrzności, która podtrzymuje stworzenie w istnieniu oraz nadaje mu sens i cel. Można nawet stwierdzić, że manipulacje genetyczne w znaczeniu, o którym mówię są zerwaniem człowieka z Bogiem.
Prawosławna antropologia podkreśla, że człowiek w swej tajemnicy jest czymś więcej niż zespołem cech biologicznych. Człowiek jest podstawową jednością, której aspekt cielesno-biologiczny nie może być oderwany od wymiaru duchowego. Nie może być więc sprowadzony do zwykłego przedmiotu analizy i obiektu eksperymentu. Głębsza refleksja teologiczno-antropologiczna prowadzi bowiem do przekonania, że ze względu na istotową jedność ciała i duszy duchowej ludzki genom ma nie tylko wymiar biologiczny, ale jest wyposażony w godność antropologiczną, osadzoną na fundamencie duszy duchowej, która go przenika i ożywia. Dlatego wszelkie interwencje i manipulacje genetyczne w genom ludzki, których celem nie jest dobro osoby, pojmowanej jako jedność ciała i duszy jest z prawosławnego punktu widzenia niedopuszczalna.
Pragnę jednak podkreślić, że prawosławna teologia moralna w ramach analizy problemów bioetycznych nie umniejsza znaczenia poznania genomu człowieka oraz badań genetycznych, których celem nie jest ingerencja w naturę i powoływanie do życia nowych stworzeń, ale np. działalność diagnostyczno-terapeutyczna. Dlatego Kościół pochwala te badania, które otwierają nowe możliwości leczenia i terapii genetycznej, oparte na poszanowaniu życia i nietykalności człowieka oraz zmierzające do ochrony lub przywrócenia zdrowia pacjentów, narodzonych lub nienarodzonych. Dotkniętych przez śmiertelne choroby. Z całą stanowczością przeciwstawia się jednak tym badaniom, które zmierzają do stwarzania człowieka, zmiany natury ludzkiej, wykorzystywane są do selekcji embrionów, stanowią element klonowania i procesów transplantacji w celu dostosowania komórek i organów dawcy do organizmu biorcy.
Jak odnosić się do modnego obecnie problemu eutanazji?
Według najnowszych sondaży ponad połowa Polaków popiera eutanazję. Jest to fakt godny ubolewania zwłaszcza, że Polska to kraj chrześcijański.
Wychodząc z faktu, iż życie ludzkie pochodzi od samego Boga wynika wprost, że tylko Bóg jest Panem życia. Jak już wcześniej powiedziałem, życie ludzkie jest święte i nietykalne. Dlatego zawsze jest ono wartością. Chrześcijanin będzie kochał życie – swoje i innych. Ponieważ życie jest darem Bożym, musi być we wszystkich okolicznościach chronione i bronione. Mówi o tym szóste przykazanie Dekalogu:“Nie będziesz zabijał” (Wj 20,13).
Kościół prawosławny jednoznacznie sprzeciwia się eutanazji i wielokrotnie wypowiadał się na temat. Za każdym razem jednak Kościół bardzo precyzyjnie określa, co rozumie przez eutanazję. Eutanazją jest czynne spowodowanie śmierci człowieka chorego lub cierpiącego. Nie jest zaś eutanazją zaprzestanie działań, gdy choroba zbliża się ku śmierci i nie można temu zaradzić. Cerkiew za każdym razem modli się o spokojny i bezbolesny koniec doczesnego życia. Istnieje nawet piękna modlitwa, w której zwracamy się prośbą do Zbawiciela o ulżenie w mękach okrutnie cierpiącego człowieka i przyjęcia jego duszy. Miłosierdzie poprzez celowe uśmiercenie człowieka lub pomoc w tym akcie, bez względu na to, czy odbywa się ona w odpowiedzi na prośbę chorego lub bez jego wiedzy np. na prośbę jego rodziny jest niedopuszczalne i jest zabójstwem. Prawo dopuszczające możliwość pozbawienia życia jest zaś uzurpowaniem sobie prawa, którego nikt nie posiada. Człowiek nie jest panem własnego życia, gdyż sam go sobie nie udzielił. Tym bardziej nie może on dysponować cudzym życiem.
Eutanazja dobrowolna narusza hierarchię wartości absolutyzując wolność i stawiając ją ponad życie ludzkie. Przez eutanazję człowiek pozbawia się i życia i wolności. Eutanazja dobrowolna otwiera też drogę legalizacji eutanazji z litości w sytuacji, gdy pacjent nie może podjąć decyzji – nieprzytomny, chory psychicznie, noworodek, nie mówiąc już o możliwości stosowania tzw. pozornie dobrowolnej eutanazji. Eutanazja wreszcie neguje podstawową możliwość zrozumienia celu i sensu ludzkiego życia, nawet jeśli towarzyszy jemu ból i cierpienie. Skłania bowiem do rozważania jakości życia jako podstawy jego wartości.
Co nauka mówi o wstrzemięźliwości, o nie objadaniu się, o powstrzymywaniu się od pewnych pokarmów?
Wstrzemięźliwość i poszczenie bez wątpienia ma ogromne znaczenie praktyczne. Z uwagi na to, że człowiek jest jednością cielesno – duchową, wstrzemięźliwość dobrze wpływa na kondycję duchowo-fizyczną człowieka i jego zdrowie.
Wg Ojców Kościoła i świętych ascetów wstrzemięźliwość była cnotą, która poprzez swój aspekt praktyczny prowadziła do osiągnięcia dóbr duchowych.
Post i wstrzemięźliwość kształtują siłę woli, dyscyplinę duchową i konsekwencję w dążeniu do prawdy i doskonałości. A przecież dyscyplina i konsekwencja jest podstawą pracy naukowej i przydatna jest w każdej dziedzinie życia. Nie na darmo słynne przysłowie mówi: “kto myśli o brzuchu ten nie myśli o duchu”.
Wstrzemięźliwość i poszczenie to również oczyszczanie organizmu z różnych szkodliwych substancji. Postępowanie to i – jak ksiądz powiedział – nie objadanie się, jest więc uzasadnione pod względem fizjologicznym i biologicznym.
Post jednak i towarzysząca mu wstrzemięźliwość to nie tylko dieta. Przede wszystkim to walka o bliskość z Bogiem, walka o odzyskanie samego siebie, o zrozumienie własnej wolności, o wewnętrzną przejrzystość i o czystość serca. O ile bowiem formy “postu” i wstrzemięźliwości są cenne i mogą mieć dobry wpływ na phisis człowieka, to służą one kształtowaniu wiary człowieka. Post musi wypływać z wiary. Tam zaś, gdzie dusza zdrowieje, zdrowieje również i ciało. Warto przytoczyć tutaj słowa św. Jan Klimaka, który pisze: “Post tłumi potok słów, ucisza niepokoje, chroni posłuszeństwo, uśmierza ospałość, leczy ciało i uspokaja duszę”.
Dla Ojców Kościoła post nie jest dyscypliną czysto zewnętrzną czy własnym dziełem człowieka, które może pokazać innym ludziom i Panu Bogu. Jest to raczej zmaganie o pewną harmonię, o równowagę, które dokonuje się niemałym wysiłkiem poprzestawania na tym, co konieczne. Człowiek poszczący odmawia sobie nie tylko tego, co szkodzi jemu i innym, ale także pewnych dóbr, dla osiągnięcia dóbr wyższych.
ks. Artur Aleksiejuk
Na podstawie :http://www.old.cerkiew.pl/uczelnie/text.php?id=311